Dzięki bardzo szybkiej reakcji Anity, bardzo wczesnym rankiem około 11:20 dowiedzieliśmy się o strasznej rzeczy! Ktoś próbował przejąć dostęp do mojego konta googlowego, z którym to blog ten jest powiązany. Zaowocowało to zawieszeniem konta i zablokowaniem bloga. Na szczęście nasze kochane google udaremniło niecne plany złodziejaszków i pozwoliło nam wszystko odzyskać ;))
Nasz siedmiomiesięczniaczek dowiedziawszy sie o całej sytuacji zaczął węszyć podstęp! Aczkolwiek już po wszystkim, ponieważ nawet tak czujny nochal nie mógłby wyczuć szpiegów episkopatu! Nikt nie spodziewa się Hiszpańskiej Inkwizycji! ;))
Pewnie ciekawi Was co u nas? U nas bez zmian! Praca, spacer, dom, spacer, dom, spacer, praca, spacer, sklep, spacer itd... Alcia pięknieje :) Izerek rośnie. Ja tyję ;) A może raczej zbieram zapasy na zimę, jak to niedźwiedzie mają w zwyczaju :)) Przy czym "za_ pasy" w tym przypadku traktowałbym dosłownie ;))
Spoglądam za okno i widzę jesień. Jest tak stuprocentowa, że nic, absolutnie nic się nie chce. Jest jednak taki mały diaboł w owczej skórze, który zwykł przesiadywać u stóp naszych, który sprawia, że uśmiech gości na twarzy o stokroć częściej niż wiosną...
No i właśnie! Ten Aniołek dziś dostał nową zabawkę - zabawki nie zobaczycie co prawda, bo nie mam o tej porze sił by silić się na udawanie fotografa ;). Powiem jedynie, że jest to kolejna "samoróbka" zrobiona ze starych dżinsowych spodni. Zabawka ta ma kształt piłki do rugby z piszczkiem gdzieś w okolicy tyłu ;) Tylko gdzie jest tył? ;/
Co prawda urodziny za pół roku, ale co będę maluchowi żałował :)) Swoją drogą określenie "maluch" nie pasuje już do niego jak niegdyś. Ale póki jesteśmy w stanie nosić go na rękach jest to jeszcze do przyjęcia ;)
Mam tu jeszcze coś dla Was! Mokre pozdrowienia od Izerka! Według Małego masz brudny monitor ;))
Nasz Izerek skończył 5 miesięcy. Mieliśmy podać ile waży, ale baterie w wadze nie wzięły naszych planów pod uwagę i przeszły na emeryturę. Jakkolwiek Izerek lekki nie jest ;)
Powyżej zdjęcie zrobione dzisiaj około południa. Przystojniaczek nam rośnie
Maleństwo z okazji piątej miesięcznicy zostało obdarowane nowymi zabawkami
Zabawki zrobiłem Maluszkowi własnoręcznie :)
Pewnie wolałby torcik, udziec barani, skrzydełko z prosiaczka... Torcik jednak zjadłem ja ;))
Trudno to sobie wyobrazić spoglądając w tej chwili przez nasze okna na świat, ale tydzień temu mieliśmy tu 35 stopni Celsjusza. Chcąc uciec przed tym piekielnym żarem, poczęliśmy przygotowania do wyprawy nad Morze Północne.
Przygotowania te, ograniczyły się głównie do zapakowania zimnych napojów, napojów dobrze schłodzonych, czegoś chłodnego do picia, oraz obowiązkowo czegoś czym można by zwilżyć gardło ;)
Przed wyprawą mieliśmy chwilkę zwątpienia, ponieważ pogoda zapowiadała około dwugodzinne załamanie pogody. Ten dzień pokazał nam, jak bardzo trafne są przewidywania Norwegów w tej kwestii. Wiedząc o tym załamaniu jechaliśmy tam z obawą, czy aby na pewno się wypogodzi na nasz dojazd? Reszta plażowiczów widać nie była na tyle doinformowana, ponieważ jadąc tam, mijaliśmy sznury aut powoli toczących się w przeciwnym kierunku. My zaś zajechaliśmy na praktycznie pustą plażę i rozpogodzenie :)
Było rewelacyjnie! Cała plaża dla nas! Mały mógł szaleć do woli ;)) ...i szalał! :)
Wybraliśmy się do Holandii
Ich wybrzeże poza sztucznie usypanym wałem wydm przypomina prawdziwą plażę ;)
Przez "prawdziwą plażę" rozumiem to co można zobaczyć na przykład pomiędzy Rewalem a Niechorzem. Nie zaś to co funduje belgijskie wybrzeże na całej długości: